Portal chelmski.eu prezentuje cykl pt. „Twarze Chełma”. To właśnie na naszym portalu poznasz sylwetki mieszkańców miasta, dla których właśnie Chełm stał się miejscem rozwijania talentów, pasji i biznesu. Naszą kolejną „twarzą” jest Ewa Tarasiuk.
W Chełmie zajmujesz się projektem Dwa Wymazy & Do Bazy. Z tego, co pamiętam organizowano go już po raz piąty w naszym mieście. Popraw mnie jeżeli się mylę (śmiech).
Biorąc pod uwagę twoje doświadczenia, możesz powiedzieć, że chełmianie są chętni do niesienia pomocy?
Nie, nie (śmiech). “Dwa Wymazy & Do Bazy” to była V edycja ogólnopolskiego projektu studenckiego Fundacji DKMS Polska. W naszym mieście organizowano go dwa razy, zatem dołączyliśmy w IV edycji. Patrząc na owoce dotychczasowych akcji rejestracji potencjalnych dawców szpiku, jakie na razie dane było mi przeprowadzić, odpowiem, że tak – nawet bardzo. Mury naszej uczelni – bo obie akcje odbyły się w siedzibach Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie – przekraczały osoby w różnym wieku. Co za tym idzie, nie byli to tylko studenci. Rozmawiając z wieloma potencjalnymi dawcami, którzy się do nas zgłosili, mogę powiedzieć, że są to osoby bardzo empatyczne, otwarte na drugiego człowieka i nieobojętne na jego cierpienie…
Dlaczego zdecydowałaś się koordynować tego typu akcje w Chełmie?
Zawsze chciałam pomóc, zrobić coś dobrego dla innych. Jak tylko skończyłam 18 lat, zarejestrowałam się jako potencjalny dawca szpiku w bazie Fundacji DKMS Polska. W maju ub. r. pojawiła się taka myśl: “A może by tak zorganizować taki Dzień Dawcy Szpiku na uczelni?”, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że istnieje projekt studencki… Jako, że jestem osobą wierzącą, dosłownie zapytałam Pana Boga, co o tym myśli, czy zrobić to, czy da mi do tego siły. Każdego roku, 13 października jest obchodzony “Ogólnopolski Dzień Dawcy Szpiku”. Pamiętam, że pod koniec września po prostu nagle poczułam coś takiego: “Zrób to, dasz radę.”. Zgłosiłam się z tym do fundacji. Natychmiast do mnie oddzwoniono, zaproponowano udział w projekcie studenckim “Dwa Wymazy & Do Bazy” – jest organizowany dwa razy w roku i akurat “przypadkiem”. Niebawem ruszają przygotowania do kolejnej edycji – zgodziłam się bez wahania. Tak oto nasze miasto znalazło się wśród 58 miast Polski, które przyłączyły się do tego wielkiego dzieła.
W gruncie rzeczy zdecydowałam się, bo białaczka jest straszną chorobą. Wielu ludzi nie wie, że mogą bardzo realnie pomóc. Jak? Właśnie rejestrując się jako potencjalni dawcy szpiku… Tak niewiele trzeba. Ogromnie zależy mi na uświadomieniu społeczeństwa, niejako zwróceniu na to uwagi.
I chełmianie dają się złapać, dają się namówić do pomocy?
Złapać… Troszkę zaskoczyło mnie to sformułowanie, a nawet rozbawiło (śmiech). Często, kiedy jestem o to pytana, odpowiadam, że nie kolekcjonujemy dawców, bo uważam, że nie w tym rzecz. Ogromnie zależało mi i wciąż zależy na uświadamianiu społeczeństwa, obalaniu mitów na temat białaczki i dawstwa szpiku. Oddawanie szpiku często jest kojarzone z “wielką igłą w kręgosłup”, co jest oczywiście nieprawdą. Ważne jest, żeby osoba, która podejmuje decyzję o rejestracji, jako potencjalny dawca, była w pełni tej decyzji świadoma, a co najważniejsze – gotowa na to, że telefon naprawdę pewnego dnia może zadzwonić…
Przyszła ci kiedyś myśl do głowy – “Ewa…zrobiłaś dobrą robotę?”
Może to nieskromne, ale przyznam, że tak. Chociaż od początku do końca wszystko zawdzięczam Panu Bogu. Bardzo czułam Jego prowadzenie w tym, pomagał mi – bo nie ukrywam, że zorganizowanie dotychczasowych dwóch akcji było niemałym wyzwaniem… 22 lipca, czyli niedawno, otrzymałam wspaniałą informację, otóż… Jedna osoba, która zarejestrowała się, podczas akcji, którą organizowałam po raz pierwszy (listopad 2014 r.), już podzieliła się cząstką siebie… Zdradzę, że biorczynią była 49-letnia kobieta z Holandii. Teraz modlę się, żeby przeżyła, bo przeszczep to dla niej ogromna szansa. Wtedy przyszły właśnie takie myśli: “Mój Boże, dziękuję Ci, jak dobrze, że udało się to zorganizować, choćby dla jednej osoby… Warto było, naprawdę warto.”.
Co stanowi dla ciebie największą motywację?
Przede wszystkim… Pan Bóg (śmiech), a co za tym idzie, dobro drugiego człowieka. Bardzo chciałabym, żeby nie było problemu ze znalezieniem dawcy dla żadnego chorego. Według statystyk w Polsce co godzinę ktoś dowiaduje się, że ma białaczkę, a na świecie… co 35 SEKUND! Dla wielu to brzmi jak wyrok. Niestety tylko w 25 % przypadkach, przeszczepienie jest możliwe od dawcy spokrewnionego, a pozostałe 75 % chorych potrzebuje dawcy niespokrewnionego. To jest jak “szukanie igły w stogu siana”, często graniczy z cudem. A tak niewiele trzeba, bo lekarstwo na raka krwi… Mamy w sobie… Życie to jest najwyższa wartość, to jest moją motywacją.
Czy masz zamiar w przyszłości włączać się w inne inicjatywy czy oddasz swój cały czas na poszukiwanie dawców szpiku?
Jak najbardziej! W weekend rejestrowaliśmy dawców podczas World Grand Prix w Lublinie. Przez dwa dni zarejestrowały się 53 osoby. To aż 53 szanse na normalne życie dla osób, które często tę normalność tracą poprzez długie, intensywne – i często – bolesne leczenie. Bardzo chcę pomagać, na razie nie myślałam, o czymś innym, poza działaniem w Fundacji DKMS Polska.
Masz jakiś jeden, główny osobisty cel związany z działaniem w fundacji?
Nigdy nie myślałam o tym. Hmm… Najważniejsze jest dobro drugiego człowieka. Takim moim małym, a może wielkim marzeniem jest to, żeby każdy chory, który potrzebuje przeszczepienia, znalazł swojego dawcę, żeby nie było takiego problemu.
Na razie nie myślę co dalej, działam tutaj, chcę ciągle robić więcej… Tym bardziej, że widać tego owoce. Właśnie dzisiaj dowiedziałam się o kolejnym uratowanym życiu. Dawczynią jest kobieta, która zarejestrowała się podczas pierwszej akcji, którą zorganizowałam w Chełmie (listopad 2014 r.) i oddała swoje komórki macierzyste dla 7-letniego chłopca z Czech. Czy to nie jest niesamowite?
To musi być na pewno niezwykłe uczucie. Jak możesz zachęcić naszych czytelników do zaangażowania się?
Powiem tak… Warto pomagać! A co ważne, chodzi o ludzkie życie, można bardzo realnie komuś pomóc, konkretnej osobie. Wiele osób nie decyduje się, ponieważ zwyczajnie nie zna tego tematu. Często jest tak, że nie interesujemy się czymś, dopóki nas samych to nie dotknie. A może warto czasami zatrzymać się i pomyśleć o kimś, kto być może czeka właśnie na CIEBIE?
W takim razie życzę powodzenia i dziękuje za rozmowę!
Dziękuję.