Przypominamy rozmowę z Henrykiem Wujcem przeprowadzoną na potrzeby okolicznościowego wydawnictwa “XXV lat wolności” przygotowanego przez Chełmskie Organizacje Pozarządowe w 2014 roku. Prawdopodobnie jest to ostatni wywiad udzielony przez H. Wujca chełmskim mediom. Postać H. Wujca i jego zasługi dla naszego regionu postaramy się przypomnieć w kolejnym artykule.
Jest kwiecień 1989 roku, właśnie zakończyły się obrady Okrągłego Stołu. Jednym z kluczowych jego ustaleń jest postanowienie o częściowo wolnych wyborach do Sejmu i całkowicie wolnych do na nowo powołanego Senatu. Wkrótce znajdzie się Pan na liście wyborczej. Pan: pobity przez „nieznanych sprawców” członek KOR, redaktor „Robotnika”, w stanie wojennym internowany. Co Pan wtedy czuł?
– Byliśmy zszokowani. Nie planowaliśmy swoich politycznych karier. Cała nasza działalność koncentrowała się na kwestiach związanych z legalizacją „Solidarności” i bieżącą pracą nielegalnego jeszcze związku. Nawet po zakończeniu Okrągłego Stołu nikt z nas nie myślał o kandydowaniu. Pamiętam takie spotkanie Komitetu Obywatelskiego 17 kwietnia 1989 roku, kiedy stanęła kwestia kandydowania. Praktycznie nikt nie brał takiej ewentualności pod uwagę. Wałęsa i Jacek Kuroń ostro wówczas występowali tłumacząc, że musimy. Mówili: – bez czołówki związkowych działaczy na listach wyborczych dojdzie do naszej kompromitacji. Czas pokazał, że mieli rację. Oczywiście natychmiast pojawiło się pytanie kto i z jakiego okręgu będzie ubiegał się o mandat.
Przecież wszyscy nie mogą kandydować z Warszawy. Zadzwonili koledzy z Zamościa z propozycją abym kandydował do Senatu. Bardzo mnie to rozśmieszyło: Henryk Wujec – Senator. Uznałem, że to duża przesada. Prosty poseł znacznie lepiej do mnie pasował.
Nie wszystkim legendarnym już wtedy działaczom opozycji pomysł kandydowania przypadł do gustu. Kandydowania odmówił Tadeusz Mazowiecki. Dzisiejszy Prezydent RP, także wybory kontestował.
– Prezydent Bronisław Komorowski publicznie przyznał się do błędnej oceny tamtej sytuacji. Szybko też włączył się w budowanie nowej rzeczywistości. Jak mówi – dzisiaj pamięta długie spory na temat wyborów z małżonką. Nie jest jednak pewien czy w ogóle w głosowaniu wziął udział. Niezmiennie jednak docenia znaczenie tamtych wyborów. Z kolei nieobecność na listach wyborczych Tadeusza Mazowieckie wynikała z głębszego sporu. Przyszły premier stał na stanowisku, że do wyborów różne środowiska opozycyjne powinny wystartować pod własnymi szyldami. Z kolei Bronisław Geremek i Kuroń przekonywali, że musimy iść jako „jedna drużyna”, pod sztandarem „Solidarności”. I ten pomysł wygrał. Sam byłem do niego przekonany. Mieliśmy bardzo mało czasu. Wybory za niespełna dwa miesiące, a my mieliśmy bardzo ograniczony dostęp do mediów. „Gazeta Wyborcza”, miała dopiero powstać. Ludzie za to doskonale wiedzieli kim jest Wałęsa i co to jest „Solidarność”.
Nie baliście się tego, co może się wydarzyć?
– Strachu nie było. Przeżyliśmy stan wojenny, a i wcześniej bywało różnie. Jednak w 1989 roku to już była przeszłość. W gruncie rzeczy tamta kampania wyborcza, zwłaszcza w porównaniu z tym, co dzieje się dzisiaj, była miła. Jedynym problem, z którym się stykaliśmy na Zamojszczyźnie były miejsca na organizację spotkań. Pomagali księża. Poza tym wydaje się, że byliśmy bardzo dobrze do tych wyborów przygotowani.
Wygraliście i …
– I trzeba było podjąć błyskawicznie dziesiątki trudnych decyzji. Nie mogę powiedzieć, że były to decyzje zawsze dogłębnie przemyślane i przygotowane. Często trzeba było je podejmować ad hoc. Jestem, a raczej byłem fizykiem, nie politykiem. Nie planowałem, często w trakcie realizacji kolejnych przedsięwzięć trzeba było się dostosowywać. W 1989 roku inflacja wyniosła ponad 250% i rosła. Ta wartość obrazuje stan naszej gospodarki. Zrozumieliśmy, że to właśnie gospodarka jest naszym głównym celem. Na szczęście pojawił się Leszek Balcerowicz ze swoim planem.
Nie wszystkim się ten plan podobał. Wy sami jako ludzie tak blisko związani z Solidarnością, daleko odeszliście od 21 postulatów gdańskich.
– Kiedy pali się dom, ratujemy go, a nie zajmujemy się tym, co przed laty zostało zapisane w dokumentach. Jacek Kuroń, najbardziej prospołecznie nastawiony człowiek jakiego znałem, mawiał w tamtym czasie: Pomagam budować kapitalizm, aby później móc być socjaldemokratą. Oprócz gospodarki błyskawicznie zajęliśmy się również podzieleniem się władzą ze społeczeństwem. Z perspektywy czasu widać, że stworzenie samorządów z prawdziwego zdarzenia było dla kraju zbawienne. Ludzie odzyskali poczucie, że faktycznie mogą wpływać na rzeczywistość.
Czy Pańskim zdaniem to, co rozpoczęło się 4 czerwca 1989 sprawdziło się?
– O tak! Wspólnymi siłami całego społeczeństwa odmieniliśmy kraj. Wielka w tym zasługa samorządów lokalnych i organizacji pozarządowych. Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że lubię tę Polskę.
***
Henryk Wujec
urodził się w Podlesiu k. Biłgoraja 1 stycznia 1941 r. Działalność społeczną rozpoczął w 1962 r. jako członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Od roku 1976 był współpracownikiem KOR, a od 1977 r. członkiem KSS „KOR”, redaktorem podziemnego pisma „Robotnik” i współorganizatorem Wolnych Związków Zawodowych. W 1980 r. zakładał „Solidarność”. Członek Komisji Krajowej NSZZ „S” i członek Zarządu Regionu Mazowsze NSZZ „Solidarność”. To wówczas poznał go Bogusław Mikus, współzałożyciel chełmskiej Solidarności. Po wprowadzeniu stanu wojennego był więziony w latach 1981-1984 i od czerwca do września 1986 r. Do roku 1989 zaangażowany w działania podziemnej „Solidarności”, od 1987 r. do 1990 r. sekretarz Komitetu Obywatelskiego przy Przewodniczącym NSZZ „S” Lechu Wałęsie.
W 1989 r. uczestnik obrad Okrągłego Stołu w Zespole ds. Pluralizmu Związkowego, w czasie wyborów 4 czerwca 1989 roku Sekretarz Komitetu Wyborczego „Solidarności”. W latach 1989-2001 był posłem na Sejm, od 1997 do 1999 r. współprzewodniczącym Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Od 1999 r. do 2000 r. sekretarzem stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Był sekretarzem Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, Klubu Parlamentarnego Unii Demokratycznej, Klubu Parlamentarnego Unii Wolności i Wiceprzewodniczącym Klubu Parlamentarnego Unii Wolności w latach 1997-1999. Członek Unii Demokratycznej, Unii Wolności i Partii Demokratycznej do sierpnia 2006 r. Przez wiele lat jako parlamentarzysta związany z Chełmem. Przewodniczący Rady Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego, a od czerwca 2009 r. do 2011 r. Prezes Zarządu Izby. Przewodniczący Stałej Konferencji Ekonomii Społecznej(SKES) w Polsce, a od kwietnia 2009 r. zastępca Przewodniczącego powołanego przez Premiera Zespołu do spraw rozwiązań systemowych w zakresie ekonomii społecznej. Doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego ds. społecznych.
Po długiej chorobie zmarł 15 sierpnia 2020 r.
Tekst nieautoryzowany