Przeskocz do treści Przeskocz do menu

"Jestem prezydentem na ciężkie czasy" - wywiad z Januszem Korwin - Mikke

Kalendarz Piotr
"Jestem prezydentem na ciężkie czasy" - wywiad z Januszem Korwin - Mikke

24 Lutego, w auli Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie, odbyła się konferencja z udziałem Janusza Korwina-Mikke. Efekt? Sala wypełniona po brzegi. Zmęczony, ale zawsze uprzejmy – Pan Korwin – Mikke, zgodził się dla naszej redakcji udzielić jedynego wywiadu. 

(fot. Przemysław Świechowski)

K.S: Często w swoich wypowiedziach używa Pan stwierdzenia „normalny kraj”, co kryje się za tym określeniem?

JKM: Jest to kraj, w którym Państwo nie wtrąca się do rodzin obywateli, w którym nie można odebrać dziecka rodzicom, kiedy państwo nie rabuje obywatelom pieniędzy, wtedy to jest normalne państwo. Czy pani wie, że z opłat sądowych spływa do kasy państwa 4 razy więcej pieniędzy niż kosztuje nas utrzymanie sądu? Czyli można by było 3- krotnie zmniejszyć opłaty sądowe i sądy same by się świetnie utrzymały. Same bez żadnych dotacji państwowych. To jest gigantyczna machina do ssania z nas pieniędzy pod przymusem.

K.S: Co motywuje Pana do działania? Nie zniechęca Pana tak niskie poparcie?

JKM: Motywacja jest coraz większa, niech Pani zobaczy jakie tłumy przychodzą na spotkania. Z tym, że ja nie liczę na więcej niż 15% w wyborach parlamentarnych dlatego, że nasz program jest za trudny do zrozumienia dla ludzi. Nie tylko zwykli prości ludzie, nawet piekarz nie rozumie, że jak podniosą podatek od bułki to natychmiast piekarz zwiększa cenę bułki i ten cały podatek nie płaci piekarz tylko ten klient jego a on jest tylko pomocą podatkową. Pieniążki bierze i zanosi do izby skarbowej. Jemu się wydaje, że to on płaci podatek, tym co jedzą bułeczki wydaje się, że to nie oni płacą tylko piekarz. A to oni płacą ten podatek. Ludzie są głupi, bo żyjemy w demokracji i większość jest głupia. Ludzie domagają się, żeby tego piekarza obłożyć jeszcze większym podatkiem, w wyniku czego oni płacą jeszcze więcej za bułki. A socjaliści zacierają ręce. Także, to jest beznadziejny przypadek. Wystarczy, że jeden bank powie: sprawdzam, zażąda wpłaty pieniędzy, a przecież zdaje sobie pani sprawę, że 70 % pieniędzy w bankach to obligacje rządowe, tam nie ma gotówki. Kiedyś dojdzie do sytuacji jak w Argentynie, kiedy rząd wywrócił kieszenie na drugą stronę i powiedział: przepraszam bardzo nie płacimy bo nie mamy. Niektóre Rządy dodrukowują sobie pieniądze, ale ta polityka też ma krótkie nogi.

K.S: Jak ocenia Pan możliwości rozwoju młodych ludzi w Polsce?

JKM: Tutaj tego nie widać w Chełmie, bo jest trochę ludzi starszych, ale w dużych miastach przychodzi młodzież, 22/23/24 lata i oni chcą zrozumieć jedno. Jak to jest, że oni pracują i nie mogą sobie nic odłożyć. W normalnym kraju mając 17 lat człowiek szedł do pracy, uczył się. On już był mistrzem w jakiejś dziedzinie, brał sobie 17-latkę, żenił się z nią. On już był kimś w tym momencie, miał dzieci. A ludzie mają teraz po 24 lata i są jakimiś stypendystami, gdzieś tam praktykują, dostają minimalną pensję, 1700 zł czy ileś. No przecież zdechnąć od tego można. To przecież w Szanghaju teraz człowiek jak zarabia tysiąc dolarów, to już nie jest pensja. Oni się potwornie szybko rozwijają. Ja sam opisywałem, zawsze mówiłem jak to jest w tych Chinach, że Chińczycy tak samo jak Polacy w Chicago mieszczą się po sześciu, siedmiu w jednym pokoju żeby jakoś się dorobić, tak było. Teraz mają takie mieszkania, że hej! To jest wiadomość z przed 10 lat, teraz jest zupełnie inaczej, mają mieszkania, duże, przestronne. Mówi się, że nie szanują tam prawa własności. Widziała Pani w Internecie jak się ludzie uparli że nie odsprzedają swojej chałupy, autostrada omija te budynki naokoło wiec niech nie mówią, że nie szanują prawa własności. Oni wcale nie mają takiego kapitalizmu na 100%. Gdyby mieli na 100% rozwijaliby się jeszcze szybciej. Mają na 80 % i nie narzekają.

K.S: Czy w takim razie istnieje realna szansa na obniżenie podatków w Polsce?

JKM: Oczywiście, jak najbardziej i to nie byle jakich podatków. Najbardziej szkodliwe są podatki dochodowe, które trzeba zlikwidować. Orban zmniejszył je do 5% ale po co zmniejszać je do 5, lepiej zlikwidować je całkowicie. Ewentualnie jeżeli trzeba będzie podnieść VAT przy okazji, to się go podniesie, ale moim zdaniem nie będzie trzeba, bo całkowite pozbycie się podatku wywoła raptowny wzrost gospodarczy, wtedy wpływy z VAT-u to pokryją.

K.S: W obliczu konfliktu, który ma miejsce za naszą wschodnią granicą, trudno byłoby nie zapytać jakie jest Pana stanowisko w tej sprawie? Czy Polska nie powinna prowadzić aktywniejszej polityki?

JKM: Moje stanowisko jest niezmienne, że Polska nie powinna się mieszać do tego konfliktu w ogóle. Z naszego punktu widzenia jest wspaniale, że działalność jego ekscelencji Włodzimierza Putina spowodowała, że Ukraińcy zaczęli nienawidzić Rosjan no to bardzo dobrze i niech to się jeszcze pogłębia.

K.S: Czy jest Pan otwarty na potrzeby obywateli, czy raczej będzie Pan dążył konsekwentnie do wyznaczonych sobie celów?

JKM: Obywatele powinni zapewniać sobie sami, to co jest im potrzebne w ramach swoich sił i możliwości. Moim celem jako prezydenta jest to, żeby żaden urzędnik im w tym nie przeszkadzał, żaden bandyta, żaden wróg zewnętrzny. A największą mafią jest państwo polskie i tego się musimy bać. Żadna mafia nie ukradnie tyle, co nasze państwo kradnie obywatelowi w jeden dzień.

K.S: Kiedy obejmie Pan fotel Prezydenta województwo lubelskie będzie mogło liczyć na finansowe wsparcie?

JKM: Nie, nie proszę pani. W USA, Kalifornia czy Oregon nie miały żadnej pomocy i się bardzo ładnie rozwinęły. Natomiast wschodnia strona Niemiec i dawne NRD dostało gigantyczną pomoc, kilka bilionów. Maleńki kraj i wszyscy niezadowoleni, nieszczęście, wyludnia się itd. Żadna pomoc, ja po prostu chcę dać ludziom uczciwe szanse.

K.S: Jeśli doszłoby do drugiej tury wyborów Komorowski – Duda kto może liczyć na Pana wsparcie?

JKM: Jeśli byłby taki wynik… ja mam nadzieję, że przegonię Pana Dudę, natomiast w tym układzie będę się zastanawiał, ale chyba w ogóle ogłoszę to wyborem między dżumą a cholerą. Większą sympatię mam dla Pana Komorowskiego – prywatnie, tylko mam do niego jedną straszną pretensję. Wie pani co on zrobił? On podpisał konwencję, która znosi karę śmierci również w przypadku wojny. Przepraszam bardzo, ale gdyby mi ktoś powiedział 20 lat temu, to bym pomyślał, że to wariat. Jak będzie wojna, to się oczywiście  konwencję wypowie się na drugi dzień, ale samo to, że można coś takiego podpisać świadczy o tym, że człowiek jest mało odporny na naciski. Dlatego ja jestem prezydentem na ciężkie czasy, na lekkie czasy, póki się nic nie dzieje może być sobie prezydentem, bardzo go lubię, jesteśmy na ty, natomiast jak przyjdą ciężkie czasy – nie da rady. Naciski będą na niego szły ze wszystkich stron, po prostu po trzech dniach dostanie oczopląsu.

K.S: W takim razie jak Pan pokierowałby wojskiem, gdyby został Pan zwierzchnikiem sił zbrojnych?

JKM: Po pierwsze miałbym to wojsko jakie jest więc nie mógłbym tak od razu go zmieniać. Na pewno nowe roczniki przyjmowane miałyby znacznie większy żołd, znacznie. Ale nie dałbym im żadnego ubezpieczenia, musieliby się sami ubezpieczać. Człowiek, który myśli o emeryturze, to dla mnie nie jest dobry żołnierz. Po co nam taki żołnierz w armii? Żołnierz to ma być człowiek, który chce sobie postrzelać, zginie, zabije kogoś, prawda? Szałaputa taki, a nie człowiek, który myśli o emeryturze. Generał może sobie myśleć o emeryturze ale szeregowiec? Mowy nie ma. Także takich nie chciałbym mieć w armii. 100 tysięczne wojsko. Przecież 4 milionowe Księstwo Warszawskie miało liczniejsze wojsko w tamtych czasach, gdzie była bieda, więc to niemożliwe żeby nie mieć 100 tysięcy, a może nawet i więcej żołnierzy. Podobno mamy więcej generałów niż armia chińska, ale to nie generałowie decydują o jakości wojska. Zdecydowanie trzeba by było zrobić z tym porządek.

K.S: Mieszkańcy Chełma ze względu na bliskie sąsiedztwo z Ukrainą mają prawo czuć się niepewnie, uważa Pan, że istnieje szczególne zagrożenie naszych terenów?

JKM: A dlaczego? Krym jest oddalony od Polski dalej niż Niemcy, o jakieś tysiąc kilometrów, nie ma powodu się czegokolwiek obawiać. Obawiać się można tylko wariatów, bo są wariaci, którzy chcieliby wziąć udział w rozbiorze Ukrainy. Ja się w życiu na to nie zgodzę bo jak już mówiłem lubię Rosję. Tym bardziej ją lubię im dalej jest od Polski, więc miedzy Polską a Rosją chcę mieć Ukrainę, z Donbasem czy bez Donbasu to jest bez znaczenia. Natomiast widzi pani, nikt nie fortyfikuje Fromborka i Braniewa, czyli nie boimy się Rosji. Nie ma więc żadnego zagrożenia dla Polski.

K.S: Co w takim razie mogą oznaczać mapy, na których Chełm i Przemyśl wchodzą w skład Ukrainy? Są one udostępniane na oficjalnej stronie MSZ Ukrainy.

JKM: No tak, są takie różne pomysły. Oni mogą publikować rozmaite mapy natomiast nie ma w tej chwili żadnego imperatywu do jakichkolwiek zmian granic. Ani ja nie chcę zajmować Lwowa, ani myślę, że żaden Ukrainiec nie chce. Ja bym się tym specjalnie nie przejmował, tak jak mówiłem dobrze, że Ukraińcy są teraz zajęci nienawidzeniem Rosji.

K.S: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Katarzyna Stefańska.