Chełm, godzina 6.33 rano. Gasną ostatnie latarnie. Nie wszystkie jednak.
Wyjeżdżający w stronę Krasnegostawu lub Lublina, ze zdziwieniem obserwowali, świetnie dzisiaj widoczną, łunę bijącą ponad Kumową Doliną. Jeśli ktoś miał okazję zerknąć w stronę amfiteatru, z pewnością zauważył, że oświetlony jest cały stok narciarski. Niestety poza tym, stok świeci plackami gołej ziemi i błota. Na śnieg i narciarzy trzeba jeszcze poczekać.
Na ulicach i chodnikach jest ciemno, a w okolicach przejść przez jezdnię robi się zwyczajnie niebezpiecznie. Za to na stoku, jasno jak w dzień. Ko za to płaci – pyta nasz Czytelnik.
Uliczne latarnie wygaszane są zwyczajnie zbyt wcześnie. Na ulicy Rejowieckiej zgasły dzisiaj dokładnie o godz. 6.33. W innych częściach miasta gasną nawet wcześniej. W tym samym czasie na chodnikach zaczyna przybywać pieszych. Ubrani z reguły w ciemne stroje są naprawdę bardzo słabo widoczni. Wiedzą o tym ludzie, którzy za oświetlenie miejskich ulic odpowiadają. Wielokrotnie interpelowali w tej sprawie miejscy radni. Odpowiedzi da się sprowadzić do treściwego “nie da się”. Przykład narciarskiego stoku zdaje się temu zaprzeczać.